Pożegnanie Adama Monsiola

Pożegnanie Adama Monsiola

W dniu 05.11.2021 pożegnaliśmy bardzo uroczyście na Cmentarzu Komunalnym w Katowicach naszego przyjaciela doktora Adama Monsiola.
Towarzyszyli mu podczas jego ostatniej drogi przedstawiciele Akademickiego Klubu Włóczęgów KAJMAN: Zyga Wawrzynek z małżonką, Isia i Rysiek Jama, Ania i Adam Paluchowie, Basia Czernicka, Jurek Goniewicz, Jacek Bera, Andrzej Tomczak, Artur Szałast i Andrzej Woźniak.
Adam odszedł niespodziewanie na zawsze 28.10.2021 pozostawiając w smutku żonę Bożenę, córki Aleksandrę i Agnieszkę, troje wnuków oraz nas, jego przyjaciół.

Pozostaje po nim jednak ciepła pamięć wspólnie spędzonych chwil.Nie lubiłeś kiedy zwracano się do Ciebie Adasiu lub Adaśku, …a więc kochany Adamie.

W 1974 roku popłynąłeś z nami, wówczas jeszcze z Akademickim Klubem Kajakowym KAJMAN ze Śląskiej Akademii Medycznej na Wyprawę Dunajem i Morzem Czarnym do Turcji. W tamtych czasach niebyło to łatwe przedsięwzięcie. Żelazna kurtyna blokowała dostęp do krajów innego świata poza nią. Przygotowania do tej wyprawy trwały dwa lata, zakończone sukcesem dzięki poparciu naszej idei przez partyjnych kolegów, ówczesnego rektora ŚLAM Józefa Jana Jonka oraz Wojewody Śląskiego Jerzego Ziętka. W przygotowaniach do tej wyprawy byłeś decydującym filarem prowadząc rozmowy na najwyższym, politycznym szczeblu.

Inicjatorem mojego z Tobą pierwszego spotkania był Andrzej Koczwara. Obaj pracowaliście na klinikach ŚLAM w Zabrzu na odpowiedzialnych stanowiskach. Ja byłem początkującym studentem. Pamiętam dokładnie ten dzień przed czterdziestu ośmiu laty, kiedy spotkaliśmy się w gabinecie Kliniki Internistycznej ŚLAM u Andrzeja Koczwary i rozmawialiśmy na temat naszej planowanej podróży na „zachód”, a w zasadzie wówczas jeszcze to na dziki wschód. Tego dnia odebrałem Ciebie jako faceta lekko egzaltowanego, mocno krytycznego, jednak człowieka o nieprzeciętnej inteligencji. Siedzieliśmy wówczas razem z Andrzejem na starych fotelach kliniki popijając zalewaną wrzątkiem kawę bez cukru i paląc ekskluzywne Carmeny, którymi mnie częstowaliście, bo mnie stać na nie było. Przyznam się, że tego dnia miałem wątpliwości czy będziesz w stanie fizycznie sprostać wyzwaniom, które na nas czekały. Pomyliłem się. Rok później już na Dunaju rozwiały się moje wątpliwości. Nasze kajaki wypełnione prowiantem i namiotami ważyły tyle, że w cztery osoby nie byliśmy w stanie zanieść je do rzeki. Z Twoją pomocą dawaliśmy radę. Płynęliśmy 110 km 10 godzin dziennie, wszyscy bardzo zdyscyplinowani.

A pamiętasz nasz tygodniowy okres głodu, kiedy dzienną porcją pożywienia była smażona w oliwie tylko jedna kromka chleba i niedojrzała kukurydza, którą znaleźliśmy na polach?

Albo to. Pamiętasz jak w nocy po opuszczeniu największej śluzy na Dunaju „Złotej Bramy” w momencie, kiedy chcieliśmy przybić do rumuńskiego brzegu służby graniczne oświetliły nas reflektorami i zaczęły strzelać. Uciekaliśmy wtedy w popłochu na brzeg jugosłowiański nie mając wiz, ryzykując wywrotkę w ciemności na rzece, której nie znaliśmy, wywrotkę przez postawione tam boje dla pasażerskich statków i barek. Tego nie zapomniałeś Adamie na pewno nigdy.

Albo też tego, jak po dotarciu do Morza Czarnego, już w Turcji wyławialiśmy na brzegu małże i po rozpłataniu skorup jedliśmy zaraz na plaży bez przypraw, bez soli, bez cytryny, bo nie mieliśmy, a wściekły głód od nas tego wymagał.

Na pewno nie zapomniałeś też miliona komarów i tych chmar końskich much, które cięły nas bezlitośnie w delcie Dunaju. Aby to wszystko przeżyć nie można było być słabym. Ty byłeś w zespole tej wyprawy bardzo mocnym ogniwem.

Ponad to, jak wieczorem brałeś gitarę do ręki i śpiewała ona z tobą Okudżawę lub inne melodie to dawało nam to wszystkim siłę na następny dzień.

Po naszej wyprawie Klub Kajakowy przekształcił się w Klub Włóczęgów przejmując przedwojenne tradycje byłych studentów z Wilna, z Uniwersytetu Stefana Batorego. Ty brałeś udział w wielu wydarzeniach klubu, m. In. w organizacji powitania na lotnisku w Warszawie Czesława Miłosza, naszego starszego klubowego wileńskiego kolegi, który po otrzymaniu Nagrody Nobla przyleciał by Polskę odwiedzić. On nosił imię klubowe JAJO, Ty otrzymałeś imię klubowe HULOK, bo razem z Adamem Paluchem, Andrzejem Ciupkiem, Markiem Winiarskim i Jurkiem Goniewiczem organizowałeś huczne studenckie bale w studenckim akademiku w Zabrzu połączone z występami Kabaretu MELONIK, którego byłeś filarem. Byłeś prawdziwym artystą w swoim zawodzie i na scenie Kabaretu MELONIK. Nasza radość z twoich występów w Kabarecie z Twoją własną interpretacją polskich, rosyjskich i francuskich ballad była dla nas takim samym przeżyciem co dzisiejsze emocje na koncertach międzynarodowych gwiazd. Ty byłeś dla nas wówczas taką muzyczną gwiazdą, ale nie tylko muzyczną. Jako doskonały organizator scalałeś przez lata, razem z doktorem Zygą Wawrzynkiem, rzesze studentów na Obozach Naukowych w Jaszowcu.

Za to wszystko co ofiarowałeś nam przez lata bardzo Ci dziękujemy.

Takie rozstania jak dzisiaj są zawsze bardzo trudne, szczególnie dla najbliższej rodziny, dla twojej żony Bożeny, dla córek Aleksandry oraz Agnieszki i twoich wnuków. Łączymy się naszymi myślami z ich cierpieniem dzisiaj.

Nosimy w sercu jednak podobną żałobę Adamie, bo byłeś członkiem naszej dużej rodziny, rodziny Akademickiego Klubu Włóczęgów KAJMAN.

Kochany Adamie. Rozpocząłeś teraz swoją włóczęgę w innej przestrzeni i w czasie.

Wędruj więc spokojnie do miejsca, gdzie kiedyś wszyscy znowu się spotkamy.

Zanucimy Ci na tę drogę melodię „Kurdesza” naszego klubowego hymnu.

 

Barbara Czernicka (MORWA),  Łucja Gorbacz (WERWA),  Małgorzata Woźniak (PLAZMONIA), Alina Reichert (DZIUBUŚ), Krystyna Szymik-Taraszkiewicz (RYBA), Zygfryd Wawrzynek (ZYGA),  Adam Paluch (PRYMUS),  Andrzej Ciupek (KUGLARZ), Jurek Goniewicz (CZARNY ANIOŁ) Andrzej Koczwara (EBAŁT), Ryszard Jama (SARMATA), Jurek Ponejko (CZAJNIK vel POLIPONEROS), Marek Wojciechowski (HARNAŚ),  Krzysztof Mazik (GLIZDA),  Andrzej Tomczak (KOSA NOSTRA), Jacek Bera (PŁETW), Adam Woźniak (MOTYKA), Andrzej Woźniak (METER), Marak Ziajka (YOGI), Andrzej Olech, Andrzej Wojtas oraz pozostali związani myślami z Tobą członkowie Akademickiego Klubu Włóczęgów KAJMAN.

Katowice, 05.11.2021

355 Replies to “Pożegnanie Adama Monsiola”

  1. I loved even more than you will get done right here. The overall look is nice, and the writing is stylish, but there’s something off about the way you write that makes me think that you should be careful what you say next. I will definitely be back again and again if you protect this hike.

Comments are closed.